Zanim Ania Salomon z Kliniki Skin Concept wykonała na mojej twarzy zabieg endermologii, nie miałam pojęcia co kryje się pod tą magiczną nazwą. Od dzisiaj endermologia to dla mnie przyjemny i relaksujący masaż twarzy, który chciałabym aby trwał i trwał i trwał…
O co w tym w ogóle chodzi… Powiecie – masaży ci u nas dostatek – babo czym się tak zachwycasz… A mnie zachwycił efekt, zauważalny dla osób, które nie wiedziały, że na takiej relaksacji wspaniałej byłam! Bo oto moja przyjaciółka Ewa, siedząc ze mną w restauracji (na drugi dzień po zabiegu) mówi podejrzanym głosem: „czy ty nie zrobiłaś sobie czegoś na twarzy? nie wypełniłaś sobie bruzd nosowo – wargowych? wyglądasz jakoś lepiej.” Więc ja z dumą odparłam, że to zasługa dwóch, nieinwazyjnych zabiegów, bo przed endermologią robiłam sobie maximusa, o którym możecie przeczytać tutaj.
Kilka mądrych zdań teraz muszę Wam tutaj wstawić, żeby nie było, że to czary… To znaczy Ania ze Skin Concept jest czarodziejką, ale samą skuteczność zabiegu da się wytłumaczyć w sposób profesjonalny. Endermologia to masaż, który rytmicznie stymuluje i napina skórę, opóźnia procesy starzenia. Komórki w tkankach są dynamiczne stymulowane, dzięki czemu poprawia się gęstość skóry. To dosłownie taki rytmiczny masaż połączony z masażem wibracyjnym głębokich warstw. Komórki skóry są pobudzane do produkcji kolagenu i elastyny, więc w efekcie otrzymujemy jędrną, wygładzoną i napiętą skórę, a tym samym spłycone zmarszczki.
Pod endermologią podpisuję się w 100%. Fajnie pójść na taki masaż zarówno przed ważnym wyjściem jak i regularnie dawać się rozpieszczać. Miałyście kiedyś endermologię? jeśli tak, dajcie znać w komentarzu
The soul of an angel...
Elegance is always a good choice!
„Kolorowanka uważności”, czyli kredki w dłoń!
Classic Winchester Daniel Wellington
Classic Winchester Daniel Wellington